Piłkarze Parmy idealnie wpasowali się w specyfikę prima aprilis i zaserwowali swoim kibicom mecz, który wyglądał jak jeden wielki żart. Na Stadio Tardini, Crociati ulegli Catanzaro 2:0.

Mecz ten miał dość zaskakujący przebieg, a przynajmniej w odniesieniu do większości przewidywań. Catanzaro, postanowiło bowiem porzucić, swój ofensywny i nastawiony na posiadanie piłki, styl gry, skupiając się na skomasowanej obronie i oddając pełną inicjatywę Parmie. Od samego startu spotkania, podopieczni Pecchii, ruszyli do ataku, jednak już od pierwszych minut, dało się zauważyć, że wybitnie nie jest to ich dzień, co objawiało się dużą, wręcz niespotykaną, indolencją w działaniach, w ostatniej tercji boiska. Doskonale pokazuje to chociażby przykład Bernabe. Hiszpan słynący z dbałości o piłkę i dokładnych zagrań, w trakcie pierwszych 7 minut meczu zaliczył 3 kuriozalne próby podania w 16 oraz 2 straty, które napędzały kontry gości. W zasadzie już na tym etapie można było mówić, o najgorszym występie pomocnika w tym sezonie, a mecz dopiero się zaczynał. Niestety wtórowali mu też inni koledzy z formacji ofensywnej, w tym przede wszystkim Man. W 9 minucie, rumuński skrzydłowy, w kapitalny sposób, ograł na skrzydle obrońcę i ruszył w kierunku bramki, z groźną kontrą. Jednakże mając na linii podania kompletnie nieobstawionego Bonny'ego, który znalazł by się oko w oko z bramkarze, Man wybrał drybling i zakończył akcję, w najgorszy możliwy sposób - słabym strzałem, który został zblokowany. Ta sytuacja błyskawicznie zemściła się na Crociatich, za sprawą stałego punktu programu, w wykonaniu defensywy - absolutnej nieumiejętności radzenia sobie z dośrodkowaniami w pole karne. W 11 minucie, na lewej stronie, Situm wykorzystał pasywność Di Chiary, precyzyjnie dorzucił w okolice 10 metra, gdzie Biasci, z dziecinną łatwością zgubił "krycie" Circatiego i mocnym strzałem wpakował futbolówkę do siatki. Odpowiedź Parmy, mogła nadejść błyskawicznie, bowiem już po 5 minutach, przed stuprocentową sytuacją stanął Man. Rumun otrzymał kapitalne, prostopadłe podanie w pole karne, od Bonny'ego, uciekł obrońcą jedna w sytuacji sam na sam, zamiast do bramki uderzył wprost w Fulignatiego. W 23 minucie, Parma zaserwowała kolejną, kuriozalną akcję ofensywną. Po zamieszaniu w polu karnym, piłkę dość przypadkowo podbił Bernabe, a Benedyczak uznał, że dobrym pomysłem będzie próba uderzenia, z miejsca głową, z odległości 15 metrów. Jak można się domyślać, strzał ten nie stanowił większego zagrożenia, dla bramki gości. Znacznie lepiej, polski napastnik, zachował się dwie minuty później, kiedy to po wymianie piłki, z Hernanim, zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, któremu by znaleźć światło bramki zabrakło dobre pół metra. Minuty upływały, Parma próbowała atakować, walcząc równocześnie z własnymi ograniczeniami, a Catanzaro w spokoju czekało, na swoją okazję. Ta nadarzyła się w 39 minucie, a jakże by inaczej, po dośrodkowaniu w pole karne. Z narożnika boiska, piłkę wrzucił Vandeputte, a Antonini, bez najmniejszych problemów wygrał główkę z Circatim i podwyższył prowadzenie, ekipy z Kalabrii. W samej końcówce pierwszej odsłony, Parma mogła zdobyć kontaktowego gola, jednak po raz kolejny dała o sobie znać tak widoczna, tego dnia, niemoc z przodu. W drugiej minucie doliczonego czasu gry, Bonny popisał się kolejnym prostopadłym zagraniem do Mana, ten wpadł w pole karne i z ostrego kąta poszukał uderzenia, po dalszym słupku, jednakże Fulignati popisał się świetną interwencją. Tym samym, do przerwy, goście schodzili prowadząc dwoma bramkami.

W drugiej połowie, obraz gry nie uległ wielkie zmianie. Wciąż to Parma atakowała, jednak wyraźnie brakowało jej konkretyzacji, zaś Catanzaro praktycznie w pełni było skupione, na działaniach defensywnych. Mało też brakowało, a już na starcie drugiej odsłony, mecz zostałby zakończony. W 48 minucie Iemmello otrzymał długą piłkę, za linię obrony Crociatich, Chichizola źle obliczył jej lot i wychodząc z bramki, dał się minąć napastnikowi, którego w ostatniej chwili, przed wpakowaniem futbolówki do pustej siatki, ofiarną interwencją zatrzymał Del Prato. Dla gości z Kalabrii była to praktycznie jedyna sytuacja, w drugiej połowie, bowiem później, akcje tworzyła już tylko Parma. Między 51, a 53 minutą, bliski zdobycia gola, dla Crociatich, był Charpentier. Wpierw napastnik z Kongo, który pojawił się na placu gry w przerwie, dobrze zabrał się z piłką w pole karne i oddał strzał, który o centymetry minął słupek. Kilka chwil później Charpentier otrzymał prostopadłe podanie w "16", podciągnął akcję, pod linię końcową, a następnie poszukał uderzenia z ostrego kąta, jednak trafił tylko w boczną siatkę. W 66 minucie, miał miejsce kluczowy moment meczu, który mógł umożliwić Parmie, faktyczny powrót do rywalizacji. Kolejny z rezerwowych - Sohm, wpadł w pole karne i z czystej pozycji uderzył na bramkę, piłka zatrzymała się na poprzeczce i wróciła w pole bramkowe, do Mana, który jednak w olbrzymim zamieszaniu (oraz przy prezentowanej tego dnia formie strzeleckiej) nie był w stanie, skutecznie jej dobić. Mimo niepowodzeń, podopieczni Pecchii, wciąż naciskali, jednak nie byli już, w swoich poczynaniach tak dokładni i w większości przypadków, Catanzaro łatwo oddalało niebezpieczeństwo. W ostatnim fragmencie meczu, była jeszcze okazja na zdobycie, upragnionej, kontaktowej bramki. W 83 minucie, Partipilo poszukał technicznego uderzenie, po dalszym słupku, Fulignati świetnie interweniował, futbolówka trafiła jeszcze pod nogi Camary, który jednak również został zatrzymany przez golkipera gości. Była to w zasadzie ostatnia, godna odnotowania akcja w tym spotkaniu, zaś po upływie 5 doliczonych minut, pierwsza w sezonie, domowa porażka Parmy, stała się faktem.

Ciężko jest to spotkanie, w jakiś rozsądny i logiczny sposób podsumować, bowiem z perspektywy Parmy, była to partia kuriozalna niemalże na każdej płaszczyźnie. O ile do bardzo słabej defensywy, kibice zdążyli już przywyknąć i mogli być niemalże pewni, że tak czy owak Catanzaro jakieś gole zdobędzie, o tyle niemoc wykazana przez piłkarzy Crociatich, w ataku, i chodzi tu zarówno o wykończenie akcji, jak i samą ich konstrukcję, była czymś zdumiewającym. Krótko mówiąc, wybitnie nie był to dzień ekipy Pecchii, zaś końcowy rezultat, w pełni to obrazuje.

Bramki: Biasci 11 min., Antonini 39 min.

Składy:

PARMA (4-2-3-1): Chichizola; Delprato, Circati, Valenti (72' Ansaldi), Di Chiara; Estevez, Hernani (61' Sohm); Man (72' Camara), Bernabé, Benedyczak (61' Partipilo); Bonny (46' Charpentier).

CATANZARO (4-4-2): Fulignati; Situm, Antonini, Scognamillo, Veroli; Sounas (71' Oliveri), Petriccione (62' Pontisso), Verna, Vandeputte (87' Pompetti); Iemmello (62' Ambrosino), Biasci (87' Stoppa).